czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział XI

Wspólne lokum.


Jechali dosyć długo. Podróż była dosyć przyjemna. Emily wiedziała, że jest w bezpiecznych rękach i nic jej się nie stanie u boku swojego chłopaka Marka. Jednak po dłuższym siedzeniu dziewczyna męczyła się z niewygody siedzenia w niesfornym siedzeniu. Kątem oka co chwilę zerkała na swojego ukochanego, który czasami równocześnie z nią patrzał z dumą na nią. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi nie trzeba było długo się im przyglądać, żeby powiedzieć o nich, że są świetną parą, zgadzali się prawie we wszystkim, nie mieli ze sobą wielu problemów.
-Uff, ale duszno tu. -dodała Emily.

Po czym otwarła okno samochodu i wpatrywała się w oddalę. Była już pora podwieczorna. Było cięzko cokolwiek dostrzec ale Emily bardzo lubiała marzyć tak patrząc gdziekąd. Rozmarzona dziewczyna myślała nad słowami, które powiedział jej dzisiejszego dnia Mark. Nie wierzyła w to, co powiedział jej. Uważała, że coś wymyśla i chce ją oszukać w jakiś sposób. Pomimo tych myśli, uznała , że raczej nie ma powodu, aby ją oszukiwać i to w taki sposób. Miała jednak nadzieję, że spełni się to co jej powiedział , ale trzymała to w tajemnicy przed osobami trzecimi. Początek wakacji zapowiadał im się bardzo dobrze. Pogoda jak narazie dopisywała. Obydwoje chcieli zakończyć rok nauki dobrymi ocenami. Jednak teraz mieli więcej luzu, bo wcześniej się więcej uczyli i nie musieli teraz niczego nadrabiać. Po 3 h podróży znaleźli się już w przytulnym mieszkaniu Marka. Dziewczyna, gdy tam się znalazła stwierdziła fakt, że chłopak ją nie oszukiwał z tym. Nie chciała wracać do swojego starego lokum, bo wydawało jej się zbyt ponure i miała z nim niefajne przeżycia, ponadto znajdowało się blisko cmentarza , co jeszcze bardziej buzowało złe przemyślenia. U Marka czuła się bardzo bezpiecznie, dom był przestrzenny i mogła spokojnie zająć jakiś pokój. Gdy weszli do mieszkania zobaczyli, że nie ma tam nikogo. Chłopak wniósł toboły na górę, a po chwili zeszedł i zobaczył kartkę na stoliku w korytarzu "Wyjechaliśmy na Majorkę z tatą. Nie martw się o nas. Jutro zadzwonimy. Ucałuj Emily. Mama". Chłopak westchnął:
-No to mamy cały dom dla siebie...
-No więcej przestrzeni dla nas. -dodała radosna Emi.
W korzytarzu usiedli na schodach, po czym zdjęli obuwie i poszli do kuchni. Tam wypili zimne napoje, zjedli sałatkę, którą przygotowała mama i jeszcze chwilę rozmawiali przy stole. Po 30 minutach Emily poszła na górę i wzięła długą kąpiel na orzeźwienie zmęczonego ciała, a następnie po niej łazienkę zajął Mark. Dziewczyna poszła do pokoju i włączyła po cichu radio. W czasie, gdy Mark siedział w łazience położyła się na jego łóżku i wpatrywała się w sufit. W jej myślach był tylko On. Marzyła o wspólnym mieszkaniu z nim, że wszystko ułoży się im po myśli. Chciała być blisko niego, jednak nie była na tyle odważna, aby mu to wszystko powiedzieć. Wolała mieć to w swojej głowie. Miała cichą nadzieję, że w przyszłości on powie jej to pierwszy. Wtedy byłaby w siódmym niebie... Po chwili usłyszała, że Mark odkluczył łazienkę, szybko usiadła na fotelu, żeby nie mówił, że zajęła jego łóżko bez pozwolenia.
-A co Ty taka speszona? 
-Ja? Heh, coś bredzisz..
-No, bo jak weszłem do pokoju, to się zlękłaś.
-Nie, pewnie Ci się wydawało... 
Oczami Emily:
Czuła zapach jego perfum. Bardzo jej się spodobał. W całym pokoju po chwili rozniósł się zapach i dziewczyna nie mogła zgadnąć jaki to zapach. Nie dociekała jednak, żeby nie zauważył, że nagle zainteresował ją tak jego perfum. Wpatrywała się w niego, stał w samych bokserkach a w ręce trzymał mokry ręcznik, którym jeszcze przed chwilą wycierał swoje niesfornie mokre włosy. 
-Heh, fajne bokserki. -zawstydzona odparła, po czym zaśmiała się cicho.
-Się ma, się gra. - zaśmiał się lekceważąco i usiadł obok niej, na łóżku.
-I co Ty taka figlarna dzisiaj?
-Poprostu śmiesznie wyglądałeś taki po kąpieli.
-A , no chyba, że tak.
W tym samym momencie przybliżył się do niej i pocałował ją w czoło.

- A to, za co? -zapytała zdziwiona.
-A za to samo, co zawsze, taki figiel.
-Niemożliwe, Mark. Coś mi tu kręcisz. Mów co zrobiłeś!
-Ja ? A niby co? -zaśmiał się i połaskotał ją w pasie.
-Nie łaskocz! - śmiała się, gdy tak ją łaskotał.
-A właśnie, że będę. -dodał i kontynuował swoją czynność dalej.
Byli bardzo zakochani w sobie jako para. Wygłupiali się do 3 nad ranem. Gdy nastała północ rzucali się poduszkami, a potem przytulali w swoich ramionach. Jakoś przed trzecią Emily zmęczona tymi wygłupami usnęła na łóżku Marka. On nie chciał jej budzić, wiedział, że już była bardzo zmęczona, nakrył ją kołdrą i pocałował w policzek. Sam zaś położył się na końcu łóżka i okrył się kocem. Nie musiał długo liczyć baranów, po czym usnął.




wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział X


Oczami Emily:
|Ranek zbudził nas bardzo wcześnie. Było jasno, a słońce przedostawało się do pokoju przez żaluzje. Postanowiłam wstać, obróciłam się za siebie ale Marka już nie było. Westchnęłam i pomyślałam, że pewnie poszedł na spacer do parku jak codziennie z rana. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzje. Był piękny poranek, dawno takiego nie było. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Potem ubrałam miętowe rurki i jaskrawo żółty podkoszulek. Ułożyłam włosy w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Po godzinie już byłam gotowa. Zrobiłam naleśniki i ciepłe kakao, gdy już zjadłam zadzwoniłam do Marka. Po chwili odebrał i powiedział, że jest przed hotelem. Narzuciłam na siebie kurtkę jeansową i wyszłam, zakluczając mieszkanie za sobą. Mark stał przed drzwiami  i czekał na mnie, widziałam go już z daleka.|
-Witaj skarbie, nie chciałem Ciebie budzić, bo naprawdę wczoraj byłaś zmęczona.
-Wporządku, nic się nie stało. Ciekawiło mnie to, gdzie jesteś ale widzę, że szybko się dowiedziałam. - {mówiąc to uśmiechnęłam się}
-No to już nie musisz zgadywać gdzie jestem.. Wiesz, dzisiaj już wracamy, szybko zleciał nam ten tydzień. Mogę o coś zapytać?
-No szybko zleciało, a było tak fajnie! Jasne, że możesz, a o co chodzi?
-Bo pomyślałem, że może zamieszkasz u mnie.. Na górze są dwa wolne pokoje, jeden mogłabyś zająć Ty, a drugi ja. Dzwonili do mnie rodzice i coś wspominali , że chcą wyjechać na Majorkę. Mama wspominała coś o mieszkaniu, podobno ojciec zamierza kupić. Myślę, że razem super by nam się mieszkało, co Ty na to?
-Eee... {Emily jeszcze przez chwilę stała wryta i nie wiedziała, co ma powiedzieć}...
-No powiedz coś. Odpowiada Ci to?
-No byłoby super, ale wiesz, że nie chcę sprawiać problemu.
-Ty i problem? Nie żartuj, będzie wspaniale!
-No ok, a co będzie z moim domem?
-Jak chcesz, to możemy sprzedać go albo wynająć komuś.
-Mi to odpowiada. {ucieszyła się i spojrzała mu w oczy}
-To chodźmy się pakować. {powiedział Mark i złapał ją za rękę}
-No ok, jeszcze tylko zadzwonie do Alice. Poczekasz? 
-Jasne kotku. {odparł Mark i poszedł usiąść na ławkę}.
Emily złapała za telefon i wpisała numer Alice, dzwoniła, gdy po chwili usłyszała głos Alice:
-Tak, słucham?
-Hej Alice! Możesz rozmawiać? :)
-Oo, cześć Emily! Jasne, że mogę. Coś się stało?
-No w sumie to nie, tylko my już dzisiaj wyjeżdżamy o 13:00 i chciałam do Ciebie zadzwonić. Może wpadniesz do nas na chwilę? Porozmawiałybyśmy, bo jeszcze kilka godzin nam zostało do wyjazdu.
-Oczywiście, już lecę kochana! Do zobaczenia! 
-Czekam na Ciebie już. Pa kochana! {usłyszała tylko sygnał zakończonej rozmowy}.
-Mark! Chodź tu szybko! Rozmawiałam z Alice i ona do nas zaraz przyjdzie. Chodź posprzątamy trochę w mieszkaniu.
-No to chodźmy. A o której przyjdzie?
-Mówiła, że niebawem...
Poszli szybkim krokiem do mieszkania i zaczęli ogarniać. Po 30 minutach było już czysto. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. Za drzwiami stała Alice. Była ubrana w fioletowe legginsy i pomarańczową sukienkę.

-Hej kochani! {powiedziała Alice}
-Cześć kochana {powitała ją Emily i przytuliła w wejściu}
Po chwili odparł chłopak z kuchni:
-Hej! Chcesz coś do picia?
-Możesz zrobić capuccino.
-Ok, już się robi, a Emily co chcesz?
-Ja...Może herbatę jagodową.
Usiadły razem przy stole i rozmawiały.
-To mówisz , że już dzisiaj wracacie tak? 
-No już tydzień minął, wracamy do domu. Fajnie było ale się skończyło. {zaśmiała się}
-Może się spotkamy jakoś, podałabyś mi adres?
-Jasne. {spisała jej na kartce adres i podsunęła na stole}
-Ok, dzięki. Schowam, póki nie zapomnę. Heh.
Rozmowa trwała z 2 h. Wspólnie powspominały dawne czasy, czas minął im bardzo przyjemnie. Nawet Mark więcej rozmawiał, niż ostatnio.
-Dobra ja będę się zbierała, bo wy niedługo też jedziecie. Mam nadzieję, że odwiedzę was w domu. 
- No jasne, musisz nas odwiedzić. {rozpromieniała}
Przyjaciółki pożegnały się , Mark podał Alice rękę na pożegnanie, po czym wyszła...
-Kochanie, już po 12. Musimy się pakować...
Spakowali swoje rzeczy do walizek, potem Mark wyniósł je do samochodu. Posprzątali w mieszkaniu. I wyszli, dziękując za miło spędzony tydzień w hotelu pracownikom. Pożegnali się i weszli do samochodu.
-No i jak kochanie podobało Ci się?
-Tak bardzo, dziękuję Ci za ten cudowny prezent. {pocałowała go w usta}.
Jechali już, omijali właśnie hotel. Chłopak włączył po cichu radio i jechali tak przez lasy i pagórki..


niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział IX


 

Gdy szli tak romantycznym krokiem przez park, chłopak szedł pośpiesznym krokiem za rękę z dziewczyną. Był już zmrok. Szli dosyć szybko, by nie zgubić się. Po chwili ktoś z tyłu podbiegł i zakrył Emily oczy. Chłopak nie widział, że ktoś stoi za nimi. Dziewczyna bardzo się zlękła i szturchnęła Mark'a ale on nadal nie wiedział o co chodzi jej. Zmartwiona zapytała:
-Kim jesteś? ...
- To ja Alice. -wrzasnęła i ucieszyła sie na widok dawnej przyjaciółki z collegu.
-O rety, to Ty, to Ty, to Ty!!! -ucieszyła się Emily i przytuliła dawną przyjaciółkę.
-Dawno Cię nie widziałam. Minęły 2 lata, jak się nie widziałyśmy.
-Jak Ty nas znalazłaś tutaj?
-A to długa historia...
-Może wpadniesz do nas do hotelu? Porozmawiałybyśmy, wkońcu tak długo się nie widziałyśmy.
-No jasne, bardzo chętnie.


I poszli razem w trójkę zbliżając się do hotelu Rosa. Tam weszli do windy i pojechali na górę. Chłopak był zawstydzony i nie wiedział jak zagadać do koleżanki Emily. Zapytał jednak:
-Jak się masz?
-A dzięki, dobrze wpadłam tylko na kilka dni w ten rejon, żeby zwiedzić morze i okolice..
Gdy już znaleźli się w pokoju dziewczyna zaparzyła im herbatę i usiadła przy stoliku.
-Więc opowiadaj, co tam u Ciebie? Nie widziałam Cię już trochę czasu, bardzo się zmieniłaś. Nadal taka promienna jak dawniej. {uśmiechnęła się i wpatrywała się w przyjaciółkę}.
Chłopak w tym samym momencie brał prysznic, a dziewczyny mogły zamienić kilka słów i nadrobić dawne czasy.
-U mnie bardzo dobrze, przyjechałam tak jak już mówiłam tutaj, żeby zwiedzić rejon i odpocząć. Jestem sama, chyba los robi mi pod górkę. A u Ciebie co tam Emily? Widzę jesteś szczęśliwa, nie wiedziałam, że masz chłopaka.
-A no mam, w sumie to dawniej byliśmy przyjaciółmi, ale zaiskrzyło między nami, wkońcu byliśmy dla siebie jak brat i siostra. Ciągle sobie pomagaliśmy i wspieraliśmy się nawzajem.
-A no tak, tak. Opowiadaj dalej...  {Alice wpatrywała się w dziewczynę i słuchała co ma jej do powiedzenia}.
-No jest wspaniale, przyjechaliśmy tutaj na wczasy, Mark zrobił mi taką niespodziankę. Jestem bardzo szczęśliwa z tego pobytu tutaj. Wkońcu są wakacje. Trzeba zaszaleć.. {zaśmiała się Emily i poszła otworzyć okno}.
Z dworu słychać było ciche półszepty ludzi siedzących na balkonach. Już był zmrok, księżyc świecił w okiennice, a z daleka słychać było szum morza i świerszcze.
-Niesamowity wieczór. {powiedziała Emily i usiadła na łóżku przy oknie}.
-Wiesz Emily, ja będę się już zbierać.
-Wporządku kochana. Odezwij się do mnie jeszcze.
-Pewnie, może podasz mi numer telefonu, wtedy będę dzwonić w razie co.
-Ok.
Dziewczyny wymieniły się numerami telefonów, a potem Emily pożegnała się z Alice i odprowadziła ją przed hotel. Chłopak w tym czasie, gdy dziewczyna była z przyjaciółką ubrał się w szorty i podkoszulek, włączył muzykę i położył się na łóżku. Po kwadransie Emily wróciła do mieszkania. Przy wejściu zdjęła japonki i powiesiła bluzę na haku w szafie. Uśmiechnęła się do chłopaka i powiedziała:
-Nie przeszkadzało Ci to, że Alice była?
-Nie coś Ty skarbie, dobrze, że pogadałyście sobie.
-Już myślałam, że się pogniewałeś.
-Nie, nawet nie zamierzałem się na Ciebie gniewać, nie miałem o co.
Emi położyła się koło niego i rozmawiali tak do 1:00 , aż zasnęli... W nocy dziewczyna miała koszmary.

`|Gdzie ja jestem? Szła przez ciemną ulicę w kierunku mieszkania. Nagle ktoś od tyłu złapał ją i zatkał jej usta. Próbowała krzyczeć ale nie mogła nic zrobić, bo miała zakryta buzie. Potężny mężczyzna trzymał ją w pasie i szarpał idąc w kierunku jakiegoś domu. Nikogo po drodze nie było, bo był środek nocy. Próbowała się wyrwać ale nie miała na tyle siły.. Kopała go, ale trzymał ją silną ręką , jak próbowała się wyrywać czuła większy ból jaki jej zadawał. Gdy weszedł z nią do domu, zamknął drzwi. Kopała w nie, była zdenerwowana, czuła jego zapach, który doprowadzał ją do szału. Bała się go, bo wiedziała , że jest zdolny zrobić jej krzywdę. Wyglądał jak dorodny goryl. Był wysoki i zarazem mięsisty. Miał muskularne mięśnie, które powalały niejednego. Zamknął na 3 spusty dom , dziewczyna nie wiedziała jak uciec, pobiegła jak najszybciej do góry po schodach , zatrzasnęła drzwi, pod ręką miała jakąś niewielką szafkę zastawiła nią drzwi. On pojawił się przed drzwiami, drzwi pękały z jego siły, zaczęła głośno płakać i wzywać ratunku! On dorwał się do drzwi i mocno kopnął, bez problemu tym sposobem otwarł spustoszałe wejście. W tym momencie zaczął się dobierać do niej i całować....|`


-AAAAAAAAAAAAA! Ratunku! - wołała Emily pogrążona dalej swym snem.
Mark obudził się od głośnego krzyku Emi i zaczął ją szturchać. Nie mogła wybudzić się z tego snu, kopała go i przewracała się z boku na bok.
-EMILY! OBUDŹ SIĘ ! - krzyknął chłopak.
Dziewczyna otwarła oczy i zobaczyła w cieniu siedzącego na łóżku chłopaka. Była tak zdenerwowana i z całego jej snu wydawało jej się, że to ten mięśniak.
-Odejdź ode mnie złoczyńco!
-Emily, co Ty bredzisz? To ja Mark.
-Nie wierzę Ci...
-Emily, no to ja. Chłopak wstał i zapalił światło.
-Widzisz ? To ja..
-Uff, co za głupi sen.. {posmutniała, westchnęła i zakryła się poduszką ze wstydu mówiąc -Przepraszam..}   -Za co mnie przepraszasz? Co ci się śniło?
- Nie będę Ci teraz mówić. Przytulisz mnie?
Chłopak zgasił światło i powiedział tak. Wszedł spowrotem do łóżka i przytulił Emily i zasnęli tak razem w objęciach.


wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział VIII

Oczami Emily:
Gdy rano się obudziłam, zobaczyłam Mark'a śpiącego obok mnie. Bardzo się ucieszyłam na ten widok. Myślałam, że już dawno wstał, ale on jeszcze smacznie spał i gładził mnie po ręce. Słodko wyglądał, gdy tak spał. Wstałam i przykryłam go jeszcze ciepłą pościelą. Poszłam do kuchni i przygotowałam jego ulubione danie. Były to naleśniki z czekoladą, posypane cukrem pudrem. Zaniosłam mu je na tacy z ciepłym kakao.


Chłopak cicho oddychał, dziewczyna nie chciała go z początku budzić ale postanowiła to zrobić. Gładziła go delikatnie ręką po policzku, trochę to czuł i z początku się obracał, aż otworzył oczy i ujrzał swoją ukochaną Emily.
-To dla mnie? {odparł niedowierzająco}
-Tak kochanie, smacznego. {odparła}
-Och, dziękuję kotku.
Chłopak usiadł na łóżku i wziął na kolana przyniesioną tackę ze śniadaniem. Zajadał, a przy tym mówił:        -Jakie to dobre, mmm..
Dziewczyna była radosna, że mu smakuje. Usiadła na krześle przy stoliku, siedziała jeszcze w fioletowym szlafroku, bo nie zdążyła się ubrać i popijała kubek ciepłej herbaty malinowej. Patrzyła na niego, a na jej policzkach widniał różowy rumieniec. Wpatrzeni tak na siebie, uśmiechali się. Po chwili Emily wstała i podeszła do szafy z ubraniami. Ubrała się w zielone rurki i białą koszulę z czarnym kołnierzykiem. Poszła do łazienki i uczesała się, do tego zrobiła lekki makijaż. Kiedy wyszła z łazienki pościelała łóżko, bo Mark już wstał i mył naczynia w swoich seksownych fioletowych bokserkach. Dziewczyna gapiła się na niego, jak w obrazek i uśmiechała.
-Ale mam pomocną gosposię {zachichrała}..
-No ja też. {odparł zawstydzony}.
Po umyciu naczyń chłopak poszedł do szafy i ubrał się pod kolor pasujący do Emily rurek. Włożył na siebie jaskrawe spodenki w kratkę i żółty T-Shirt.
-Chodź kochanie, może poszlibyśmy do parku przed hotel?
-Jasne kotku, możemy iść. {odparła}.
Zakluczyli pokój i wyszli romantycznym krokiem za ręce na dwór, a potem do parku.


Znaleźli przyjazną ławeczkę w cieniu, bo było ciepło i świeciło słońce. Siedzieli tak, a w tle było słychać ćwiergot ptaków i szum fal morza. Rozmawiali ze sobą o planach na dalsze dni i o tym jak byli mniejsi, wspominając przy tym dobre czasy.
-Kochanie wiesz, pięknie dzisiaj wyglądasz.
-Dziękuję kotku, Ty też promieniejesz. {odrzekła i pogłaskała go po głowie}.
-Może chodźmy się przejść, co?
-Nie pytaj się, chodźmy.
Szli tak przez park. Po drodze widzieli ludzi to na rolkach, to z rowerami. Wszystko kwitnęło. Drzewa były potężne i zielone. W oddali słyszeli coraz bardziej szumiące fale morza.
-Chyba zbliżamy się do wody. {powiedział i pobiegł do przodu, krzycząc:
-Berek! Łap mnie!
Dziewczyna zaśmiała się i biegła za Mark'iem, widziała , że zwalnia, ale nadal nie mogła go dogonić. Przystopowała i stanęła zmęczona.
-Nie mam siły! Koniec biegania!
-No jak to koniec? Kochanie no.. {posmutniał Mark i podszedł do niej przytulając ją w tym samym momencie.
-No już dobrze, nie biegajmy. {wziął ją na barana i szedł do końca parku}.
Dziewczyna siedząc mu na barkach, bawiła się jego włosami i czochrała je, śmiejąc się przy tym. Gdy już doszli nad morze, zobaczyli, że słońce jest bardzo wysoko i nie ma wogóle sztormu. 


Na znak ich wielkiej miłości Mark pocałował Emily przy wszystkich ludziach, którzy tam byli. Byli bardzo szczęśliwi. Po chwili usiedli na piasku przy morzu i opalali się, leżąc. Dzień minął szybko, nawet nie spostrzegli się, a już była 20:00. Posiedzieli jeszcze przez chwilę, a potem przeszli się wzdłuż wody. Był piękny zachód słońca, niebo było różowo- fioletowe. Powoli szli w kierunku parku i wracali do hotelu..



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział VII


Jechali tak dalej, gdy nagle dziewczyna przebudziła się, spojrzała przez szybę, że są daleko od domu. Podróż trwała około 7 h, całą drogę prawie przespała ze zmęczenia. Było już ciemno, światła lamp budziły przeraźliwie senne oczy Emily. Kiedy spojrzała w szybę zobaczyła jaskrawe barwy świateł samochodów jadących w innych kierunkach oraz przebłyski fal, unoszących się ku górze.
-Kochanie, gdzie jesteśmy? -
Jeszcze nie mogę Ci powiedzieć, bo nie dojechaliśmy..
-No, ale ja proszę. Nie doczekam się tego. To będzie dla mnie wielki szok.
-Kotku, nie dopytuj się, wiem tylko tyle, że zawsze marzyłaś o takiej wycieczce.
Zdziwiona dziewczyna, zaczęła sobie przypominać, co miała na myśli..
-Chodzi o morze?..{zapytała nieśmiało}..
-Nie mogę Ci naprawdę powiedzieć, to jest niespodzianka.
Gdy dojechali na miejsce, chłopak zaparkował samochód przed pięknym hotelem. Znajdował się on przy morzu. Chłopak wysiadł z samochodu i otworzył drzwi dziewczynie.
-Zapraszam skarbie. {dodał, chwytając dziewczynę za rękę, po czym zamknął za nią drzwi i nacisnął guzik zamykający auto}.
Weszli razem po schodach do apartamentu. Chłopak zarezerwował pokój na jego nazwisko, po czym dostali kluczyk, wziął bagaże i weszli do windy, aby pojechać na górę. Rozmawiali ze sobą, dziewczyna była wniebowzięta, nie mogła uwierzyć w to wszystko, co się działo. Mark spojrzał wzorkiem na kluczyk.
-No to mamy, nr 216.. {dodał}.
Kiedy już byli pod drzwiami, Emily zapytała:
-Kotku, dlaczego to akurat spotyka mnie?..{zawstydzona odparła}
-Spotyka to Cię, bo jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. {odrzekł, uśmiechając się}.
-No otwieraj, otwieraj..
Dziewczyna nieśmiało przekręciła kluczyk i o mało nie zemdlała, gdy zobaczyła ich pokój..     
                                                                         
  Wyglądał on tak:

Bardzo się jej spodobał, zawsze marzyła o byciu chociaż na chwilę w takim mieszkaniu.
-Dziękuję Kochanie!. {wykrzyknęła i rzuciła się mu w ramiona, gubiąc przy tym kilka łez szczęścia}.
-Nie dziękuj, to wszystko tylko dla Ciebie i dla nas.
Emily położyła walizkę przy ścianie i od razu poszła zobaczyć kuchnię, a potem łazienkę, a na końcu położyła się na łóżku i westchnęła szczęśliwa:
- Zawsze chciałam spać na tak wygodnym łóżku.
Mark powiesił kurtki i rzeczy na wieszakach w szafie. 


Wszystko to wyglądało bardzo estetycznie i czysto. Chłopak odszedł od szafy i poszedł w kierunku Emily. Usiadł przy niej na łóżku i powiedział:
-To jeszcze nie wszystko.
-Och, jak to?! {westchnęła zdziwiona i zarazem szczęśliwa dziewczyna}..
-No to czeka nas jeszcze podróż po kilku miejscach tego hotelu. Chodźmy. {wstał i chwycił ją za rękę.
Szli wzdłuż korytarza, przechodzili obok pięknych donic z owocami cytrusowymi i małych palm. Na dole hotelu znajdował się bar z napojami alkoholowymi i lemoniadami. Zamówili wspólnie kolorowe drinki i poszli do góry.
- Ale tu pięknie. {powiedziała zaskoczona Emi, głaszcząc chłopaka po barku}
-Miałem cichą nadzieję, że Ci się tu spodoba. Chodźmy dalej kochanie {powiedział}.
Szli chwilę wzdłuż korytarza, na końcu niego znajdowało się tajemnicze zejście w dół. Gdy byli już przy nich, zeszli w dół. Mark od tyłu zakrywał Emily oczy, by odkryła jego tajemniczą niespodziankę. Wtem, gdy zeszli i czuli równy grunt pod nogami, chłopak zapytał nieśmiało:
-Gotowa, skarbie?
-Tak, nie mogę się doczekać, pokaż co to...
Odkrył jej oczy, ta zaś dostała wewnętrznego szoku, stała jak osupiała i nie mogła wydać ze siebie żadnego słowa. Chłopak zauważył jej reakcję i nie wiedział, co odpowie.
-No i co myślisz o tym? Powiedź coś!..
-No,no,no,yyy,eeehm, KOCHANIE TU JEST WSPANIALE JAK W BAJCE. {Emily jeszcze przez chwile patrzała się na niesamowitość tego miejsca, nie mogła opisać go słowami.}.
Mark ucieszył się z jej pozytywnej reakcji . Wyglądało tam tak:



Chłopak był dumny ze swojego pomysłu na to miejsce.
-Chodź się pluskać. {zawołał radośnie}
-Ale ja nawet nie mam stroju Mark. Nici z kąpieli.. {odpowiedziała zasmucona}.
-Oj, nie martw się ja zaraz coś wymyślę.
-Ale co?! {zapytała, nie wiedząc co on ma na myśli}. 

Oczami Mark'a :
"Jaka ona piękna. Stała tak przy mnie w krótkich jaskrawo niebieskich spodenkach i żółtej bokserce. Miałem pewien pomysł z początku wydawał mi się głupi, bałem się jej reakcji, nie chciałem wyjść na głupka, ale pomyślałem, żeby zrobić coś szalonego." ...

-Kochanie, już wiem co zrobię! Patrz tam jest jakiś facet podgląduje nas {krzyknął i w tym samym momencie szybko złapał ją od tyłu i wpadli razem do wody}.
PLLUUUSK!
Dziewczyna wrzasnęła, ale cieszyła się i śmiała z tego co zrobił Mark. Chłopak objął Emily w pasie i spojrzał namiętnym wzrokiem w oczy.
-Wiesz kotku, piękna jesteś. Zawsze marzyłem przeżyć z Tobą taką niesamowicie bliską chwilę.
Woda otaczała objętą parę. Muskała ich ciała. Oni zaś jeszcze długi moment patrzeli sobie w oczy i przytulali. Pływali wspólnie i słuchali zgłaśniającej się muzyki w tle. Była cudowna atmosfera, koło okien na parapetach paliły się świeczki, a przy tylnych drzwiach stał stół z pysznościami i napojami.
-O wszystkim pomyślałem. To wszystko jest tylko nasze, nikt tu nie wejdzie, nie obawiaj się Kotku. {uśmiechnął się do niej}.
Poszedł po lampki czerwonego, wytrawnego wina i poczęstował dziewczynę. Usiedli na ręczniku przy basenie i rozmawiali, delektując się smakiem wina. Po spędzonym wspólnie miłym wieczorze, udali się do pokoju. Zakochani rozmawiali całą noc na łóżku o udanym dniu, koło godziny 4 rano usnęli przykryci i wtuleni w swoje ramiona..




czwartek, 28 marca 2013

Rozdział VI

W nocy cały czas się budziła, wydawało się jej, że ktoś się skrada po mieszkaniu. Wstała przestraszona spojrzała się w okno, była noc, gwiazdy rozświetlały całe niebo, były jej przyjazne.

Dziewczyna uspokoiła się, wszystko to co wydawało się jej- odeszło. Jeszcze chwile stała i pomyślała o swoim ukochanym, dlaczego z ich cudownej przyjaźni zrodziła się ta niesamowita i niezniszczalna miłość. Westchnęła, mówiąc półszeptem:
-Dobranoc Mark...
Zdecydowanym krokiem poszła w stronę kanapy, położyła się i nakryła jej ukochanym kocykiem z dzieciństwa, po chwili już spała...{Mark przyszedł do niej nadzywczaj uśmiechnięty i powiedział, że wyprowadza się z miejscowości, w której mieszka. Emily wpatrywała się w niego jak w obraz i odrzekła:    -Ty chyba nie mówisz poważnie, prawda?..- zasmuciła się po tych słowach bardzo.
-Nie, nie żartuję, wyjeżdżam jutro po południu. Ale miałem pewien pomysł..
-Jaki?-słuchała dalej uważnie.
-Postanowiłem, że wyjedziesz ze mną, z moimi rodzicami...
Dziewczyna niedowierzała, w to co powiedział jej ukochany.. Po chwili odpowiedziała:
-Ty nie mówisz poważnie, prawda?
-Ja mówię całkiem poważnie, Kochanie..
Nic już nie odpowiedziała, bo zadzwonił budzik i wystraszona Emily o mało co, nie spadła z sofy..
-Matko, co za sen!..-wykrzyknęła i zeskoczyła z kanapy}.
Poszła na górę do łazienki, wzięła zimny prysznic na orzeźwienie swego ociężałego umysłu, wysuszyła włosy i je spięła, zrobiła lekki makijaż, ubrała swoje ulubione miętowe rurki i czarną koszulkę. Była już gotowa.

Zeszła na dół, zrobiła sobie śniadanie. Po posiłku, umyła naczynia i wyszła na dwór. Usiadła na schodach i wpatrywała się w oddalę. Dostrzegła idącego w jej kierunku Mark'a. Nie musiała nawet wołać go, sam przyszedł do niej.
-Hej kochanie, właśnie szedłem do Ciebie..
-No właśnie widziałam, że idziesz, hej kotek- dodała {przytulając go do siebie}.
Była naprawdę szczęśliwa, że odwiedził ją.
-Mam dla Ciebie wiadomość..
-No słucham..
-Chodzi o to, że ja z moimi rodzicami postanowiłem...
- Co postanowiłeś? {już chyba wiedziała co powie, ale jednak miała nadzieję..}
-Postanowiłem, że wyjedziemy gdzieś razem, tylko my. Odpoczęlibyśmy od codzienności, tyle złych sytuacji było, że przydałby się nam odpoczynek.
Emily odjęło mowę. {No i co ja mam mu odpowiedzieć, jak powiem nie, to będzie zły, a jak się zgodzę.. Nie mogła się zdecydować} 
-No wiesz, kotku, chętnie bym pojechała..
-Czyli nie masz nic przeciwko, tak?
-No nie mam, nie mam. {uśmiechnęła się}.
Mark najwyraźniej też, bo miał minę od ucha do ucha. W tym samym momencie bez wahania złapał dziewczynę w pasie i uniósł ją w górę, zaczął obkręcać wokół osi.




-Mark,Mark! Co Ty robisz głupolu? {smiała się i próbowała się wyrwać, jednak nie udało jej się}.
Chłopak przestał ją obkręcać i postawił na ziemi.
-Bardzo się cieszę, że się zgodziłaś Słonko.
-Ja też się cieszę z tego wyjazdu, a kiedy on jest?
-No dzisiaj, a kiedy myślałaś?! Pakuj się, wpadam po Ciebie o 18;00. Nie pytaj o szczegóły, później wszystko Ci opowiem.
- Mark, ale ja nie zdąże dzisiaj...
-Nie gadaj już, tylko idź się już pakować {pocałował ją namiętnie i pożegnał}.
Poszedł w kierunku drogi, a potem zniknął w tłumie drzew. Emily jak najszybciej pobiegła po schodach do domu {krzyczała ze szczęścia, nie mogąc się skupić, co spakuje do swojej walizki.
-Matko, gdzie są moje niebieskie rurki, wszystko zawsze mi się gubi.}
Biegała tak po pokojach i szukała to jednej skarpetki, to potem następnej.
-Co za bałagan! {wykrzyknęła}.

Zaraz potem o mało co, nie potknęła się o kabel od suszarki, która była jeszcze podłączona w kontakcie.    -Emily, spokojnie masz jeszcze 2,5 h. {mówiła do siebie, zaśmiała się i stanęła w miejscu, myśląc o swoim ukochanym}.
-Już wyobrażam sobie, jak minie szybko ten czas spędzony z nim...
Poszła na dół, zaczęła pakować najpotrzebniejsze klamoty, wzięła jeszcze ulubione zdjęcie z dzieciństwa, gdy na zdjęciu widoczny był jej pierwszy ząbek. {uśmiechnęła się, patrząc na zdjęcie}. Zmęczona, usiadła na sofie i odetchnęła z ulgi.
-Tego mi brakowało. Odpoczynku.. {powiedziała sama do siebie}.
Po chwili wstała i zamknęła walizkę, ubrała się w różową spódniczkę, szpilki i żółtą bokserkę.Wtem nagle zadzwonił dzwonek, podeszła otworzyć drzwi. W futrynie stał jej ukochany Mark, wyglądał bosko! {mucha nie siada o.O- powiedziala do siebie Emily}.
-No widzę, że już jesteś gotowa ślicznotko.
-Jaka tam ślicznotko. {zaśmiała się}.
-Mogę wziąść bagaż?
-Jasne, możesz. {odparła}.
Zamknęła dom i zeszła po schodach do samochodu Marka. Chłopak włożył bagaż i otworzył drzwi do auta. -Dziękuję. {odparła Emily, wsiadając}.
Chłopak zajął miejsce za kierownicą i powoli odpalił samochód.
-No to gdzie jedziemy, powiesz mi?.. {zdeorientowana odparła}.
-Nie mogę, to tajemnica. Wszystko dowiesz się na miejscu kochanie.
-No, ale proszę, powiedz mi...{dalej dopytywała trochę naburmuszona}.
-To dla Twojego dobra, zaufaj...
-No wporządku.
Jechali tak dosyć długo, Emily wykończona zasnęła, chłopak prowadził wzdłóż krętych i zawiłych dróg....



poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział V

W pomieszczeniu było ciemno, widział jakieś pajęczyny i kawałki stłuczonego szkła leżącego na ziemi. Miejsce to było wrogie i zaklęte, niecodzienne mu. Był tam sam. Słyszał jakieś nieznajome odgłosy, jak z jakiegoś strasznego koszmaru, lecz to było prawdą. Nie wiedział jak się z tamtąd wydostać. Szukał jakiś drzwi ale nie mógł nigdzie ich znaleźć. Cały czas zadawał sobie pytania {Dlaczego ja jej zaufałem? Wydawała się być normalną dziewczyną i taką była.. Nie wiem, co jej się stało, ale to napewno nie ona, to jakiś siedzący w niej demon..} - mówiąc to, siedział w kącie i płakał rzewliwie jak małe dziecko. Po chwili usłyszał jakiś wysoki ton. -
Byłam inna, do czasu, aż coś we mnie weszło..- usłyszał wyraźnie mówiący do niego głos zmieniony Emily..   -Co się dokładnie stało?.. - zapytał wystraszony chłopak.
-Ostatniego wieczoru, opętało mnie coś, od tamtego czasu nie jestem sobą, przez chwilę mówię swoim głosem, po jakimś czasie zamieniam się w zgorzkniałą jędzę i wampirzycę. Musisz coś zrobić, to .... (i już nie dokończyła, demon opętał w tej samej chwili dziewczynę, wrzeszczała, jęczała do czasu, aż umilkł jej głos). Chłopak siedząc tak w kącie, zapukał w ścianę i znalazł tajne przejście do świata żywych. Miał na sobie przemoczone i potargane wczorajsze ubranie. Nie wiedział, co się z nim stało, dlaczego tak wygląda. Wszedł do tajnego przejścia, wiódł on przez tajemniczy korytarz, był dosyć krótki, gdy go opuścił, znalazł się niedaleko swojego domu. Zdziwił się, bo nigdy nie widział takich dziwnych rzeczy, to wszystko istniało w jego wyobraźni. Kiedy się obudził, leżał niedaleko domu Emily, w starym, opuszczonym domu. Ciało spoczywało na zimnej posadzce, obrócił się w tył i zobaczył postać w czarnej pelerynie. Wystraszył się krzycząc {Gdzie ja jestem?! Kim do cholery jesteś?!}.. W tej samej chwili powstał i odsunął się w stronę ściany.
-Nie bój się to ja Emily..- odpowiedziała czarna postać zimnym głosem.
-Nie wierzę Ci! Co zrobiłaś z moją ukochaną dziewczyną?! Odpowiadaj! - krzyknął zły Mark.
-Bez obawy, jest w środku mnie, mózg jest ten sam, ciało to tylko rzecz umowna.
-O co do cholery ci chodzi?! Gdzie jest Emily!!
-Jest w tamtym pomieszczeniu za mną, jesteśmy jak dwie krople wody, podobne, tylko, że od teraz będziesz moją przynętą.
-Oddaj mi ją!
- Nie ruszaj się! Jestem zdolna do obrony, jeden ruch i znikasz..
-Mówię Ci, pokaż mi ją, że żyje, a wtedy możesz mnie zabić.
-Nie to zbyt proste. Nie tak nad tym rozmyślałam..
-Błagam, pokaż Emily.
Ze starych, skrzypiących drzwi wyszła jego Emily. Była w brudnej, zakrwawionej sukience. Nogi miała posiniaczone, a z ust leciała krew. Włosy jak liście na wietrze, niesforne. Chłopak, gdy zobaczył swoją ukochaną, zaczął rozpaczliwie płakać z tęsknoty i bólu serca na widok tak wyczerpanej Emily. 




Gdy podbiegł do niej, przytulił ją najmocniej jak umiał, powiedział do niej szeptem:
-Kochanie, musimy z tąd uciec, wiedziałem, że to nie Ty byłaś tą dziewczyną.
-Ale Mark... Ja nie umiem się od niej uwolnić, zawsze już będę prześladowana.
- Nie, nie będziesz , nie pozwolę aby ktoś Cię ranił- wyjął z kieszeni latarkę Emily i skierował rażące światło na zjawę.Trzymał przez chwilę, nagle stała się wielka jasność, Emily i Mark oślepił bardzo rażący promień blasku światła. Oniemieli, zjawa, która stwarzała im problemy zaczęła się palić.
Spaliła się i wtedy zniknęły ich problemy.Wyszli z nieprzyjaznego domu i poszli w stronę alejki.


Była piękna pogoda, świeciło słońce, a z daleka było słychać ćwierkot ptaków. Chłopak złapał ze szczęścia swoją dziewczynę za rękę, szli tak w brudnych ubraniach zmęczeni, ale szczęśliwi, że minęły ich problemy. Poszli do domu Emily, tam umyli się i przebrali w czyste ubrania. Oglądali wspólnie TV, następnie dziewczyna przygotowywała obiad, gdy już zrobiła usiedli wspólnie przy stole i zjedli posiłek. Chwilę rozmawiali przy ciepłej herbacie malinowej.
-Na prawdę martwiłem się o Ciebie, od samego początku wiedziałem, że to nie Ty. Nie rozmawiajmy już o tym. Było, minęło i dobrze. -powiedział szczęśliwy chłopak. Nagle zadzwonił telefon.. Mark odebrał. Po drugiej stronie usłyszał głos zmartwionej matki
-Synku, gdzie jesteś? Martwimy się z tatą o Ciebie, od wczoraj nie dajesz znaku życia.
-Przepraszam mamo, zasiedziałem się u kumpla. Będę niedługo! Odłożył słuchawkę. Zaciekawiona dziewczyna zapytała:
-Kto dzwonił? ..
- A no mama, będę leciał Kochanie.
-Już? Nawet nie porozmawialiśmy..
-No wybacz, zadzwonię do Ciebie wieczorem i  porozmawiamy- pocałował ją w policzek, po czym wyszedł i szedł w stronę alejki. Ukochana zdążyła mu jeszcze pomachać przez okno.. Położyła się na kanapie, włożyła słuchawki i usnęła słuchając tej piosenki                                                         {...}