niedziela, 10 marca 2013

Rozdział III


~Emily~




 ~Mark~

Gdy już Emily wróciła do swojego domu, myślała cały czas o nim- swoim ukochanym. Nie wierzyła jeszcze w to, co się wydarzyło tego dnia. Ciągle miała przed oczami obraz całującego ją Mark'a. Jednak, gdy myśl minęła, zeszła na dół i zaparzyła swoją ulubioną herbatę malinową, wzięła książkę "The Twilight Saga", położyła na kanapie, przykryła się kocem i pogrążyła w innym świecie książki. Dziewczyna była tak zainteresowana, że w ciągu popołudnia zatrzymała się na dwu setnej stronie. Wypiła herbatę i sięgnęła po telefon. Wybrała numer Mark'a i jednym ruchem palca wcisnęła na przycisk "zadzwoń". Po pierwszym sygnale odezwał się właśnie on, usłyszała słowo mówiące wprost do niej:
-No hej skarbie. Co tam?
-Hej Mark! A właśnie skończyłam czytać na dziś książkę. Postanowiłam zadzwonić, bo ciekawiło mnie co robisz, opowiadaj.. 
-Ja byłem chwilę w ogrodzie i siedziałem na ławce. Myślałem o dzisiejszym dniu, cieszę się z tego co się stało. Od dawna chciałem Ci to przekazać, co czuję, ale nie chciałem zbyt wcześnie, a wtedy akurat serce mi powiedziało.
-Ja też się cieszę bardzo.
-Miałabyś ochotę wpaść do mnie dzisiaj wieczorem? Moglibyśmy spędzić miło wieczór, gdybyś chciała...
-Jasne kochanie, wpadnę około 19 może być?
-Ok. To do zobaczenia! :*
-No pa :*...
Tak się ucieszyła z tego, że się spotkają. Od teraz ciągle marzyła by być bliżej niego w każdej chwili. Poszła do łazienki, wzięła prysznic, ubrała ulubioną sukienkę w kolorze turkusowym, ułożyła włosy i zrobiła lekki makijaż. Po godzinnym przygotowaniu spakowała kilka potrzebnych rzeczy do torebki, zakluczyła mieszkanie i poszła do Mark'a. Mieszkał kilka kroków od niej, koło alejki. Szła dosyć szybko, by się nie spóźnić. Widziała już z daleka jego dom. Był białego koloru, z małymi oknami. Z komina unosił się szary dym. Weszła powoli na schody i nacisnęła na dzwonek. Słyszała szybki bieg ze schodów i dosyć głośny tupot stóp. Nagle otworzył drzwi Mark. Jak go zobaczyła była zdziwiona. Wyglądał elegancko. miał na sobie koszulę w czerwoną kratkę, granatowy krawat i rurki. Zaprosił ją do środka.
Oczami Emily:
|Weszłam do domu i zobaczyłam coś niesamowitego. Przy wejściu były białe, drewniane schody do góry a na wprost był duży salon, kuchnia była zaś na prawo salonu. Mieszkanie wyglądało olśniewająco. Wszystko było tak czyste i lśniące, że nawet nie zauważyłam samego Mark'a. Odwróciłam się na prawo i byłam w szoku, na kremowo- zielonej ścianie wisiały moje zdjęcia w ramkach.|
-Skąd je masz?! To chyba wszystkie z moich zdjęć jakie posiadam.- zapytała.
-Od dawna zbierałem i drukowałem Twoje zdjęcia, kiedyś wypadło Ci jedno z książki to je zachowałem, bo już Cię nie było. Nie gniewasz się? Oddam Ci je, jeśli chcesz.. 
-Nie jestem zła, poprostu zdziwiło mnie to. Nigdy nikt nie miał nigdzie powieszonych moich zdjęć. To miłe, że chcesz na nie patrzeć.
- Oczywiście, że tak. Chodź, siadaj.
 Emily usiadła na krześle w kuchni i rozglądała się jeszcze przez chwilę.
-Chcesz coś do picia lub jedzenia?- zapytał.
-Nie dzięki, najadłam się w domu.
-Wporządku. Chcesz zobaczyć górę?
- Pewnie, ciekawi mnie to jak tam jest.
-Ok to chodź.-chwycił ją za rękę.
Na górze znajdowały się 4 pomieszczenia : łazienka, pokój Mark'a, sypialnia jego rodziców i gabinet taty. Dziewczyna oniemielała na punkcie mieszkania, było takie ułożone i gustowne. Uśmiechnęła się w strone Mark'a i powiedziała:
-Ładny dom. 
-Dziękuję, ale to nic szczególnego.
-Nic szczególnego? Chyba tego nie dostrzegasz kochanie.
-Może dlatego, że przyzwyczaiłem się.. Chodźmy może do mojego pokoju.
Weszli, Mark pokazał jej wszystkie swoje pamiątki z dzieciństwa. Była bardzo zaciekawiona. Śmieli się razem ze zdjęć, gdy był jeszcze niemowlęciem, a potem coraz to większym chłopcem. Spojrzała na zdjęcie, widziała na nim małego Marka w objęciach mamy. Zapytała:
-A właśnie, gdzie są Twoi rodzice Skarbie?
-Nie ma ich teraz, pojechali do cioci na urodziny. Wrócą pewnie jutro, bo mieszka od nas ok.200 km. -Aa, rozumiem. - odrzekła.
Dziewczyna dalej przeglądała album chłopaka i uśmiechała się.
-Nic się nie zmieniłeś, od zawsze byłeś taki przystojny i to Ci pozostało. - zaśmiała się.
-Haha, nie żartuj Kochanie, a Ty urodą nie dorównasz nawet mamie.
-Podziękuj lepiej swojej.
-No muszę, za to, że Cię poznałem.;-)
-Ja też się cieszę, że się poznaliśmy.
Położyła album na półkę, stanęła przy oknie, przesunęła firankę i spojrzała za okno. Była noc. Spojrzała na zegarek...
- O kurczę, zasiedziałam się, muszę lecieć, pa Kotek.
-Ej poczekaj..
Emily zbiegała właśnie ze schodów, ubierała powoli buta.
-Mam pomysł..Słyszysz? Może chciałabyś u mnie spać, co? Jest późno nie puszczę Cię samą..
-No nie wiem, to chyba nie będzie najlepszy pomysł, ja dam sobie radę, pójdę...
Mark podszedł do drzwi i zastawił jej drogę.
-Nie pójdziesz nigdzie sama, rozumiesz?! Jeszcze coś Ci się stanie, a wtedy bym sobie tego nie darował. Nie idź, zostań. Możesz spać w sypialni moich rodziców, ich nie będzie dzisiaj napewno. Rozmyślała nad tym co powiedział..
-No dobrze, zostanę..
-Jak się cieszę, dziękuję Kochanie. ;*
-No ja też ;-) ;*- odpowiedziała.
Poszli zjeść wspólnie kolację, chłopak dał jej swoje spodenki i koszulkę, by miała w czym spać, gdy Emily brała prysznic, chłopak zmywał naczynia. Poszli na górę i rozmawiali do późnej nocy, potem Emily poszła spać do sypialni , a on zaś zasnął w swoim pokoju..


`Dobranoc- sobie powiedzieli...~







1 komentarz:

  1. Ciekawie się zapowiada. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie:
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń