sobota, 16 marca 2013

Rozdział IV

 "Pozaziemski przelot strachu"


Gdy nastał ranek, Emily obudził pewny głos dobiegający z dworu. Wstała i spojrzała za okno, zobaczyła tam rodziców Mark'a. Pobiegła szybko do jego pokoju i powiedziała mu:
-Mark, wstawaj... Wstawaj!!
-Czemu tak krzyczysz? - dodał, zaspany jeszcze, pomrukliwym głosem.
-Wstawaj, twoi rodzice wrócili, są na dworze.
-Jak to wrócili?! Mieli przyjechać dzisiaj wieczorem...
Wstał, ubrał się i krzyknął schowaj się tu, bo będzie źle jak zobaczą , że byłaś u mnie na noc. Dziewczyna schowała się w szafie chłopaka i siedziała w jego nieestetycznym bałaganie nieposkładanych ubrań. Chłopak poszedł na dół i udawał, że robi śniadanie. Wtedy weszli jego rodzice i powiedzieli:
-Już wróciliśmy kochanie. Co u naszego syna?
-A wporządku mamo, właśnie wstałem i zamierzałem zrobić sobie śniadanie.
-Przecież Ty nigdy nie jesz śniadania Mark. {dziwne...}- pomyślała spłoszona matka.
Jednak nie toczyła tego dalej.Poszła na góre wywiesić pranie. Ojciec rozmawiał z synem. Emily siedziała w tej szafie, podczas nieobecności chłopaka bała się, że zostanie nakryta przez jego mamę. Znudzona i bez obecności świeżego tlenu męczyła się w szafie, czasami uchylała drzwiczki, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Mark, gdzie masz brudne ubrania? - zapytała Pani Elisabeth.
-Są obok mojej szafy - odpowiedział spłoszony chłopak i po chwili poszedł do swojego pokoju. Podał je swojej mamie, by nie odkryła przypadkowo jego tajemnicy {Emily}.
-Proszę mamo, to te ubrania.
-Och, dziękuję synu, a co Ty dzisiaj taki miły? Czyżby się coś stało?
- Nie mamo, nic się nie dzieje.
-Napewno?
-Tak..
-No dobrze, niech Ci będzie. Zeszła na dół ...
-Emily, jesteś?
- No jestem, jestem.. I jak ja teraz stąd wyjdę kochanie?
-Hmm.. Daj mi pomyśleć. Zaraz to jakoś załatwię. (przypomniał mu się pewien pomysł). Już mam! Pójdę na dół ich zagadać, a Ty w tym czasie uchylisz drzwi po cichu i wyjdziesz szybko.
-No wporządku, mam nadzieję, że się to nam uda..
-Ok, ja idę zagadać ich w pokoju. Ty zejdź.
-Ok. Chłopak poszedł na dół i zapytał rodziców jak było na urodzinach.
-A dobrze synku, było dużo gości, nawet nie wiedzieliśmy kiedy nastał poranek.
-Oo, to super mamo. Ja wczoraj oglądałem TV, jakiś fajny film leciał tytułu dokładnie nie pamiętam. - odpowiedział {wszystko co zdarzyło się wczoraj naprawdę zachował w tajemnicy dla siebie}.
W tym samym momencie jak chłopak zagadywał rodziców, Emily schodziła po schodach najciszej jak się da, otworzyła po cichu drzwi i wyszła, zostawiając uchylone drzwi, by nie robić niepotrzebnego hałasu.      
  -Mark, dlaczego drzwi są uchylone? - zapytała zdumiona matka.
-Nie wiem, pewnie otworzyłem je wcześniej i zostawiłem..
-Coś tu mi nie gra, drzwi były zamknięte, pamięć mam jeszcze dobrą Mark. Powiedz o co tu chodzi.
-No ale naprawdę mamo zapomniałem je zamknąć wcześniej {zarzekał się chłopak, by prawda nie wyszła na jaw}.
- No wporządku, ale innym razem zamykaj drzwi dobrze.
Chłopak poszedł do siebie na górę i westchnął z ulgi {ufff.., dobrze, że nie wydało się}.
Otworzył okno, usiadł na łóżku, chwycił po komórkę i zadzwonił do Emily.
-Hej skarbie. Jak się czujesz? Chciałem Cię przeprosić za dzisiejszy poranek, wiesz, ze miałbym przerąbane jakby Cię zobaczyli.
-No hej kotek. Wiem, wiem, nie gniewam się, możemy się spotkać?
-Ok, o której?
-Może koło 18;00?
-Ok, wpadnę do Ciebie.
-Super! To pa.
-Pa, Kocham Cię- powiedział, ale Emily już tego nie usłyszała, usłyszał tylko sygnał zakończenia rozmowy.. Super i znowu nie usłyszała tego co chciałem jej powiedzieć - pomyślał. Chwycił po album i znalazł przypadkowo jej zdjęcie z dzieciństwa. Ooo, tego nie widziałem jeszcze nigdy, musiała włożyć je wczoraj, gdy była u mnie. Mijała 20 minuta, a on dalej wlepiał się w to zdjęcie i patrzał.. Założył miętowe rurki, białą koszulę i sweter. Przeczesał grzywkę, trochę ułożył niesforne włosy i zeszedł na dół.
-Mamo idę do Marcela na noc, urządza wieczór z kumplami z naszej klasy, chcemy zrobić rozgrywkę w grach na xboxie.
-Dobrze, ale weź telefon, jutro ojciec może po Ciebie pojechać w razie co.
-Wezmę mamo, nie martw się będę spał u niego. Pa {przytulił matkę} i poszedł.
-Uważaj..- westchnęła matczynie.
Syn zamknął drzwi i szedł wzdłóż drogi, a potem alejki. Było już ciemno. Z daleka zauważył palące się światło u Emily, zapukał do drzwi, nikt nie odpowiadał.. Nacisnął na klamkę, dom był otwarty. Weszedł, zdjął obuwie i przeszedł przez korytarz prowadzący do salonu. Zobaczył leżącą na kanapie Emily. Poruszał ją za bark, pytając czy wszystko dobrze i jak się czuje. Dziewczyna leżała nieruchomo. Zaczął się martwić i zapytał po raz kolejny:
-Kochanie, śpisz?
Dziewczyna otworzyła oczy i powiedziała:
-Nie już nie śpię.
Chłopak wystraszył się bardzo, bo zobaczył widok nie tej samej Emily niż poprzednio.
-Kochanie, co Ci się stało z twarzą? Wyglądasz inaczej niż zwykle.
-Może nie byłam z Tobą do końca szczera, czasami zmieniam się w istotę pozaziemską, mam na myśli wampirzycę.
-Coo?!!! - wystraszony Mark zaczął uciekać. Jednak drzwi przed oczami mu zniknęły.
Znalazł się w innym nieznanym mu nigdy miejscu...





1 komentarz:

  1. Ciekawy rozdział , ciekawe jak potoczą się Jej losy. ♥

    OdpowiedzUsuń