czwartek, 28 marca 2013

Rozdział VI

W nocy cały czas się budziła, wydawało się jej, że ktoś się skrada po mieszkaniu. Wstała przestraszona spojrzała się w okno, była noc, gwiazdy rozświetlały całe niebo, były jej przyjazne.

Dziewczyna uspokoiła się, wszystko to co wydawało się jej- odeszło. Jeszcze chwile stała i pomyślała o swoim ukochanym, dlaczego z ich cudownej przyjaźni zrodziła się ta niesamowita i niezniszczalna miłość. Westchnęła, mówiąc półszeptem:
-Dobranoc Mark...
Zdecydowanym krokiem poszła w stronę kanapy, położyła się i nakryła jej ukochanym kocykiem z dzieciństwa, po chwili już spała...{Mark przyszedł do niej nadzywczaj uśmiechnięty i powiedział, że wyprowadza się z miejscowości, w której mieszka. Emily wpatrywała się w niego jak w obraz i odrzekła:    -Ty chyba nie mówisz poważnie, prawda?..- zasmuciła się po tych słowach bardzo.
-Nie, nie żartuję, wyjeżdżam jutro po południu. Ale miałem pewien pomysł..
-Jaki?-słuchała dalej uważnie.
-Postanowiłem, że wyjedziesz ze mną, z moimi rodzicami...
Dziewczyna niedowierzała, w to co powiedział jej ukochany.. Po chwili odpowiedziała:
-Ty nie mówisz poważnie, prawda?
-Ja mówię całkiem poważnie, Kochanie..
Nic już nie odpowiedziała, bo zadzwonił budzik i wystraszona Emily o mało co, nie spadła z sofy..
-Matko, co za sen!..-wykrzyknęła i zeskoczyła z kanapy}.
Poszła na górę do łazienki, wzięła zimny prysznic na orzeźwienie swego ociężałego umysłu, wysuszyła włosy i je spięła, zrobiła lekki makijaż, ubrała swoje ulubione miętowe rurki i czarną koszulkę. Była już gotowa.

Zeszła na dół, zrobiła sobie śniadanie. Po posiłku, umyła naczynia i wyszła na dwór. Usiadła na schodach i wpatrywała się w oddalę. Dostrzegła idącego w jej kierunku Mark'a. Nie musiała nawet wołać go, sam przyszedł do niej.
-Hej kochanie, właśnie szedłem do Ciebie..
-No właśnie widziałam, że idziesz, hej kotek- dodała {przytulając go do siebie}.
Była naprawdę szczęśliwa, że odwiedził ją.
-Mam dla Ciebie wiadomość..
-No słucham..
-Chodzi o to, że ja z moimi rodzicami postanowiłem...
- Co postanowiłeś? {już chyba wiedziała co powie, ale jednak miała nadzieję..}
-Postanowiłem, że wyjedziemy gdzieś razem, tylko my. Odpoczęlibyśmy od codzienności, tyle złych sytuacji było, że przydałby się nam odpoczynek.
Emily odjęło mowę. {No i co ja mam mu odpowiedzieć, jak powiem nie, to będzie zły, a jak się zgodzę.. Nie mogła się zdecydować} 
-No wiesz, kotku, chętnie bym pojechała..
-Czyli nie masz nic przeciwko, tak?
-No nie mam, nie mam. {uśmiechnęła się}.
Mark najwyraźniej też, bo miał minę od ucha do ucha. W tym samym momencie bez wahania złapał dziewczynę w pasie i uniósł ją w górę, zaczął obkręcać wokół osi.




-Mark,Mark! Co Ty robisz głupolu? {smiała się i próbowała się wyrwać, jednak nie udało jej się}.
Chłopak przestał ją obkręcać i postawił na ziemi.
-Bardzo się cieszę, że się zgodziłaś Słonko.
-Ja też się cieszę z tego wyjazdu, a kiedy on jest?
-No dzisiaj, a kiedy myślałaś?! Pakuj się, wpadam po Ciebie o 18;00. Nie pytaj o szczegóły, później wszystko Ci opowiem.
- Mark, ale ja nie zdąże dzisiaj...
-Nie gadaj już, tylko idź się już pakować {pocałował ją namiętnie i pożegnał}.
Poszedł w kierunku drogi, a potem zniknął w tłumie drzew. Emily jak najszybciej pobiegła po schodach do domu {krzyczała ze szczęścia, nie mogąc się skupić, co spakuje do swojej walizki.
-Matko, gdzie są moje niebieskie rurki, wszystko zawsze mi się gubi.}
Biegała tak po pokojach i szukała to jednej skarpetki, to potem następnej.
-Co za bałagan! {wykrzyknęła}.

Zaraz potem o mało co, nie potknęła się o kabel od suszarki, która była jeszcze podłączona w kontakcie.    -Emily, spokojnie masz jeszcze 2,5 h. {mówiła do siebie, zaśmiała się i stanęła w miejscu, myśląc o swoim ukochanym}.
-Już wyobrażam sobie, jak minie szybko ten czas spędzony z nim...
Poszła na dół, zaczęła pakować najpotrzebniejsze klamoty, wzięła jeszcze ulubione zdjęcie z dzieciństwa, gdy na zdjęciu widoczny był jej pierwszy ząbek. {uśmiechnęła się, patrząc na zdjęcie}. Zmęczona, usiadła na sofie i odetchnęła z ulgi.
-Tego mi brakowało. Odpoczynku.. {powiedziała sama do siebie}.
Po chwili wstała i zamknęła walizkę, ubrała się w różową spódniczkę, szpilki i żółtą bokserkę.Wtem nagle zadzwonił dzwonek, podeszła otworzyć drzwi. W futrynie stał jej ukochany Mark, wyglądał bosko! {mucha nie siada o.O- powiedziala do siebie Emily}.
-No widzę, że już jesteś gotowa ślicznotko.
-Jaka tam ślicznotko. {zaśmiała się}.
-Mogę wziąść bagaż?
-Jasne, możesz. {odparła}.
Zamknęła dom i zeszła po schodach do samochodu Marka. Chłopak włożył bagaż i otworzył drzwi do auta. -Dziękuję. {odparła Emily, wsiadając}.
Chłopak zajął miejsce za kierownicą i powoli odpalił samochód.
-No to gdzie jedziemy, powiesz mi?.. {zdeorientowana odparła}.
-Nie mogę, to tajemnica. Wszystko dowiesz się na miejscu kochanie.
-No, ale proszę, powiedz mi...{dalej dopytywała trochę naburmuszona}.
-To dla Twojego dobra, zaufaj...
-No wporządku.
Jechali tak dosyć długo, Emily wykończona zasnęła, chłopak prowadził wzdłóż krętych i zawiłych dróg....



poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział V

W pomieszczeniu było ciemno, widział jakieś pajęczyny i kawałki stłuczonego szkła leżącego na ziemi. Miejsce to było wrogie i zaklęte, niecodzienne mu. Był tam sam. Słyszał jakieś nieznajome odgłosy, jak z jakiegoś strasznego koszmaru, lecz to było prawdą. Nie wiedział jak się z tamtąd wydostać. Szukał jakiś drzwi ale nie mógł nigdzie ich znaleźć. Cały czas zadawał sobie pytania {Dlaczego ja jej zaufałem? Wydawała się być normalną dziewczyną i taką była.. Nie wiem, co jej się stało, ale to napewno nie ona, to jakiś siedzący w niej demon..} - mówiąc to, siedział w kącie i płakał rzewliwie jak małe dziecko. Po chwili usłyszał jakiś wysoki ton. -
Byłam inna, do czasu, aż coś we mnie weszło..- usłyszał wyraźnie mówiący do niego głos zmieniony Emily..   -Co się dokładnie stało?.. - zapytał wystraszony chłopak.
-Ostatniego wieczoru, opętało mnie coś, od tamtego czasu nie jestem sobą, przez chwilę mówię swoim głosem, po jakimś czasie zamieniam się w zgorzkniałą jędzę i wampirzycę. Musisz coś zrobić, to .... (i już nie dokończyła, demon opętał w tej samej chwili dziewczynę, wrzeszczała, jęczała do czasu, aż umilkł jej głos). Chłopak siedząc tak w kącie, zapukał w ścianę i znalazł tajne przejście do świata żywych. Miał na sobie przemoczone i potargane wczorajsze ubranie. Nie wiedział, co się z nim stało, dlaczego tak wygląda. Wszedł do tajnego przejścia, wiódł on przez tajemniczy korytarz, był dosyć krótki, gdy go opuścił, znalazł się niedaleko swojego domu. Zdziwił się, bo nigdy nie widział takich dziwnych rzeczy, to wszystko istniało w jego wyobraźni. Kiedy się obudził, leżał niedaleko domu Emily, w starym, opuszczonym domu. Ciało spoczywało na zimnej posadzce, obrócił się w tył i zobaczył postać w czarnej pelerynie. Wystraszył się krzycząc {Gdzie ja jestem?! Kim do cholery jesteś?!}.. W tej samej chwili powstał i odsunął się w stronę ściany.
-Nie bój się to ja Emily..- odpowiedziała czarna postać zimnym głosem.
-Nie wierzę Ci! Co zrobiłaś z moją ukochaną dziewczyną?! Odpowiadaj! - krzyknął zły Mark.
-Bez obawy, jest w środku mnie, mózg jest ten sam, ciało to tylko rzecz umowna.
-O co do cholery ci chodzi?! Gdzie jest Emily!!
-Jest w tamtym pomieszczeniu za mną, jesteśmy jak dwie krople wody, podobne, tylko, że od teraz będziesz moją przynętą.
-Oddaj mi ją!
- Nie ruszaj się! Jestem zdolna do obrony, jeden ruch i znikasz..
-Mówię Ci, pokaż mi ją, że żyje, a wtedy możesz mnie zabić.
-Nie to zbyt proste. Nie tak nad tym rozmyślałam..
-Błagam, pokaż Emily.
Ze starych, skrzypiących drzwi wyszła jego Emily. Była w brudnej, zakrwawionej sukience. Nogi miała posiniaczone, a z ust leciała krew. Włosy jak liście na wietrze, niesforne. Chłopak, gdy zobaczył swoją ukochaną, zaczął rozpaczliwie płakać z tęsknoty i bólu serca na widok tak wyczerpanej Emily. 




Gdy podbiegł do niej, przytulił ją najmocniej jak umiał, powiedział do niej szeptem:
-Kochanie, musimy z tąd uciec, wiedziałem, że to nie Ty byłaś tą dziewczyną.
-Ale Mark... Ja nie umiem się od niej uwolnić, zawsze już będę prześladowana.
- Nie, nie będziesz , nie pozwolę aby ktoś Cię ranił- wyjął z kieszeni latarkę Emily i skierował rażące światło na zjawę.Trzymał przez chwilę, nagle stała się wielka jasność, Emily i Mark oślepił bardzo rażący promień blasku światła. Oniemieli, zjawa, która stwarzała im problemy zaczęła się palić.
Spaliła się i wtedy zniknęły ich problemy.Wyszli z nieprzyjaznego domu i poszli w stronę alejki.


Była piękna pogoda, świeciło słońce, a z daleka było słychać ćwierkot ptaków. Chłopak złapał ze szczęścia swoją dziewczynę za rękę, szli tak w brudnych ubraniach zmęczeni, ale szczęśliwi, że minęły ich problemy. Poszli do domu Emily, tam umyli się i przebrali w czyste ubrania. Oglądali wspólnie TV, następnie dziewczyna przygotowywała obiad, gdy już zrobiła usiedli wspólnie przy stole i zjedli posiłek. Chwilę rozmawiali przy ciepłej herbacie malinowej.
-Na prawdę martwiłem się o Ciebie, od samego początku wiedziałem, że to nie Ty. Nie rozmawiajmy już o tym. Było, minęło i dobrze. -powiedział szczęśliwy chłopak. Nagle zadzwonił telefon.. Mark odebrał. Po drugiej stronie usłyszał głos zmartwionej matki
-Synku, gdzie jesteś? Martwimy się z tatą o Ciebie, od wczoraj nie dajesz znaku życia.
-Przepraszam mamo, zasiedziałem się u kumpla. Będę niedługo! Odłożył słuchawkę. Zaciekawiona dziewczyna zapytała:
-Kto dzwonił? ..
- A no mama, będę leciał Kochanie.
-Już? Nawet nie porozmawialiśmy..
-No wybacz, zadzwonię do Ciebie wieczorem i  porozmawiamy- pocałował ją w policzek, po czym wyszedł i szedł w stronę alejki. Ukochana zdążyła mu jeszcze pomachać przez okno.. Położyła się na kanapie, włożyła słuchawki i usnęła słuchając tej piosenki                                                         {...}

sobota, 16 marca 2013

Rozdział IV

 "Pozaziemski przelot strachu"


Gdy nastał ranek, Emily obudził pewny głos dobiegający z dworu. Wstała i spojrzała za okno, zobaczyła tam rodziców Mark'a. Pobiegła szybko do jego pokoju i powiedziała mu:
-Mark, wstawaj... Wstawaj!!
-Czemu tak krzyczysz? - dodał, zaspany jeszcze, pomrukliwym głosem.
-Wstawaj, twoi rodzice wrócili, są na dworze.
-Jak to wrócili?! Mieli przyjechać dzisiaj wieczorem...
Wstał, ubrał się i krzyknął schowaj się tu, bo będzie źle jak zobaczą , że byłaś u mnie na noc. Dziewczyna schowała się w szafie chłopaka i siedziała w jego nieestetycznym bałaganie nieposkładanych ubrań. Chłopak poszedł na dół i udawał, że robi śniadanie. Wtedy weszli jego rodzice i powiedzieli:
-Już wróciliśmy kochanie. Co u naszego syna?
-A wporządku mamo, właśnie wstałem i zamierzałem zrobić sobie śniadanie.
-Przecież Ty nigdy nie jesz śniadania Mark. {dziwne...}- pomyślała spłoszona matka.
Jednak nie toczyła tego dalej.Poszła na góre wywiesić pranie. Ojciec rozmawiał z synem. Emily siedziała w tej szafie, podczas nieobecności chłopaka bała się, że zostanie nakryta przez jego mamę. Znudzona i bez obecności świeżego tlenu męczyła się w szafie, czasami uchylała drzwiczki, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Mark, gdzie masz brudne ubrania? - zapytała Pani Elisabeth.
-Są obok mojej szafy - odpowiedział spłoszony chłopak i po chwili poszedł do swojego pokoju. Podał je swojej mamie, by nie odkryła przypadkowo jego tajemnicy {Emily}.
-Proszę mamo, to te ubrania.
-Och, dziękuję synu, a co Ty dzisiaj taki miły? Czyżby się coś stało?
- Nie mamo, nic się nie dzieje.
-Napewno?
-Tak..
-No dobrze, niech Ci będzie. Zeszła na dół ...
-Emily, jesteś?
- No jestem, jestem.. I jak ja teraz stąd wyjdę kochanie?
-Hmm.. Daj mi pomyśleć. Zaraz to jakoś załatwię. (przypomniał mu się pewien pomysł). Już mam! Pójdę na dół ich zagadać, a Ty w tym czasie uchylisz drzwi po cichu i wyjdziesz szybko.
-No wporządku, mam nadzieję, że się to nam uda..
-Ok, ja idę zagadać ich w pokoju. Ty zejdź.
-Ok. Chłopak poszedł na dół i zapytał rodziców jak było na urodzinach.
-A dobrze synku, było dużo gości, nawet nie wiedzieliśmy kiedy nastał poranek.
-Oo, to super mamo. Ja wczoraj oglądałem TV, jakiś fajny film leciał tytułu dokładnie nie pamiętam. - odpowiedział {wszystko co zdarzyło się wczoraj naprawdę zachował w tajemnicy dla siebie}.
W tym samym momencie jak chłopak zagadywał rodziców, Emily schodziła po schodach najciszej jak się da, otworzyła po cichu drzwi i wyszła, zostawiając uchylone drzwi, by nie robić niepotrzebnego hałasu.      
  -Mark, dlaczego drzwi są uchylone? - zapytała zdumiona matka.
-Nie wiem, pewnie otworzyłem je wcześniej i zostawiłem..
-Coś tu mi nie gra, drzwi były zamknięte, pamięć mam jeszcze dobrą Mark. Powiedz o co tu chodzi.
-No ale naprawdę mamo zapomniałem je zamknąć wcześniej {zarzekał się chłopak, by prawda nie wyszła na jaw}.
- No wporządku, ale innym razem zamykaj drzwi dobrze.
Chłopak poszedł do siebie na górę i westchnął z ulgi {ufff.., dobrze, że nie wydało się}.
Otworzył okno, usiadł na łóżku, chwycił po komórkę i zadzwonił do Emily.
-Hej skarbie. Jak się czujesz? Chciałem Cię przeprosić za dzisiejszy poranek, wiesz, ze miałbym przerąbane jakby Cię zobaczyli.
-No hej kotek. Wiem, wiem, nie gniewam się, możemy się spotkać?
-Ok, o której?
-Może koło 18;00?
-Ok, wpadnę do Ciebie.
-Super! To pa.
-Pa, Kocham Cię- powiedział, ale Emily już tego nie usłyszała, usłyszał tylko sygnał zakończenia rozmowy.. Super i znowu nie usłyszała tego co chciałem jej powiedzieć - pomyślał. Chwycił po album i znalazł przypadkowo jej zdjęcie z dzieciństwa. Ooo, tego nie widziałem jeszcze nigdy, musiała włożyć je wczoraj, gdy była u mnie. Mijała 20 minuta, a on dalej wlepiał się w to zdjęcie i patrzał.. Założył miętowe rurki, białą koszulę i sweter. Przeczesał grzywkę, trochę ułożył niesforne włosy i zeszedł na dół.
-Mamo idę do Marcela na noc, urządza wieczór z kumplami z naszej klasy, chcemy zrobić rozgrywkę w grach na xboxie.
-Dobrze, ale weź telefon, jutro ojciec może po Ciebie pojechać w razie co.
-Wezmę mamo, nie martw się będę spał u niego. Pa {przytulił matkę} i poszedł.
-Uważaj..- westchnęła matczynie.
Syn zamknął drzwi i szedł wzdłóż drogi, a potem alejki. Było już ciemno. Z daleka zauważył palące się światło u Emily, zapukał do drzwi, nikt nie odpowiadał.. Nacisnął na klamkę, dom był otwarty. Weszedł, zdjął obuwie i przeszedł przez korytarz prowadzący do salonu. Zobaczył leżącą na kanapie Emily. Poruszał ją za bark, pytając czy wszystko dobrze i jak się czuje. Dziewczyna leżała nieruchomo. Zaczął się martwić i zapytał po raz kolejny:
-Kochanie, śpisz?
Dziewczyna otworzyła oczy i powiedziała:
-Nie już nie śpię.
Chłopak wystraszył się bardzo, bo zobaczył widok nie tej samej Emily niż poprzednio.
-Kochanie, co Ci się stało z twarzą? Wyglądasz inaczej niż zwykle.
-Może nie byłam z Tobą do końca szczera, czasami zmieniam się w istotę pozaziemską, mam na myśli wampirzycę.
-Coo?!!! - wystraszony Mark zaczął uciekać. Jednak drzwi przed oczami mu zniknęły.
Znalazł się w innym nieznanym mu nigdy miejscu...





niedziela, 10 marca 2013

Rozdział III


~Emily~




 ~Mark~

Gdy już Emily wróciła do swojego domu, myślała cały czas o nim- swoim ukochanym. Nie wierzyła jeszcze w to, co się wydarzyło tego dnia. Ciągle miała przed oczami obraz całującego ją Mark'a. Jednak, gdy myśl minęła, zeszła na dół i zaparzyła swoją ulubioną herbatę malinową, wzięła książkę "The Twilight Saga", położyła na kanapie, przykryła się kocem i pogrążyła w innym świecie książki. Dziewczyna była tak zainteresowana, że w ciągu popołudnia zatrzymała się na dwu setnej stronie. Wypiła herbatę i sięgnęła po telefon. Wybrała numer Mark'a i jednym ruchem palca wcisnęła na przycisk "zadzwoń". Po pierwszym sygnale odezwał się właśnie on, usłyszała słowo mówiące wprost do niej:
-No hej skarbie. Co tam?
-Hej Mark! A właśnie skończyłam czytać na dziś książkę. Postanowiłam zadzwonić, bo ciekawiło mnie co robisz, opowiadaj.. 
-Ja byłem chwilę w ogrodzie i siedziałem na ławce. Myślałem o dzisiejszym dniu, cieszę się z tego co się stało. Od dawna chciałem Ci to przekazać, co czuję, ale nie chciałem zbyt wcześnie, a wtedy akurat serce mi powiedziało.
-Ja też się cieszę bardzo.
-Miałabyś ochotę wpaść do mnie dzisiaj wieczorem? Moglibyśmy spędzić miło wieczór, gdybyś chciała...
-Jasne kochanie, wpadnę około 19 może być?
-Ok. To do zobaczenia! :*
-No pa :*...
Tak się ucieszyła z tego, że się spotkają. Od teraz ciągle marzyła by być bliżej niego w każdej chwili. Poszła do łazienki, wzięła prysznic, ubrała ulubioną sukienkę w kolorze turkusowym, ułożyła włosy i zrobiła lekki makijaż. Po godzinnym przygotowaniu spakowała kilka potrzebnych rzeczy do torebki, zakluczyła mieszkanie i poszła do Mark'a. Mieszkał kilka kroków od niej, koło alejki. Szła dosyć szybko, by się nie spóźnić. Widziała już z daleka jego dom. Był białego koloru, z małymi oknami. Z komina unosił się szary dym. Weszła powoli na schody i nacisnęła na dzwonek. Słyszała szybki bieg ze schodów i dosyć głośny tupot stóp. Nagle otworzył drzwi Mark. Jak go zobaczyła była zdziwiona. Wyglądał elegancko. miał na sobie koszulę w czerwoną kratkę, granatowy krawat i rurki. Zaprosił ją do środka.
Oczami Emily:
|Weszłam do domu i zobaczyłam coś niesamowitego. Przy wejściu były białe, drewniane schody do góry a na wprost był duży salon, kuchnia była zaś na prawo salonu. Mieszkanie wyglądało olśniewająco. Wszystko było tak czyste i lśniące, że nawet nie zauważyłam samego Mark'a. Odwróciłam się na prawo i byłam w szoku, na kremowo- zielonej ścianie wisiały moje zdjęcia w ramkach.|
-Skąd je masz?! To chyba wszystkie z moich zdjęć jakie posiadam.- zapytała.
-Od dawna zbierałem i drukowałem Twoje zdjęcia, kiedyś wypadło Ci jedno z książki to je zachowałem, bo już Cię nie było. Nie gniewasz się? Oddam Ci je, jeśli chcesz.. 
-Nie jestem zła, poprostu zdziwiło mnie to. Nigdy nikt nie miał nigdzie powieszonych moich zdjęć. To miłe, że chcesz na nie patrzeć.
- Oczywiście, że tak. Chodź, siadaj.
 Emily usiadła na krześle w kuchni i rozglądała się jeszcze przez chwilę.
-Chcesz coś do picia lub jedzenia?- zapytał.
-Nie dzięki, najadłam się w domu.
-Wporządku. Chcesz zobaczyć górę?
- Pewnie, ciekawi mnie to jak tam jest.
-Ok to chodź.-chwycił ją za rękę.
Na górze znajdowały się 4 pomieszczenia : łazienka, pokój Mark'a, sypialnia jego rodziców i gabinet taty. Dziewczyna oniemielała na punkcie mieszkania, było takie ułożone i gustowne. Uśmiechnęła się w strone Mark'a i powiedziała:
-Ładny dom. 
-Dziękuję, ale to nic szczególnego.
-Nic szczególnego? Chyba tego nie dostrzegasz kochanie.
-Może dlatego, że przyzwyczaiłem się.. Chodźmy może do mojego pokoju.
Weszli, Mark pokazał jej wszystkie swoje pamiątki z dzieciństwa. Była bardzo zaciekawiona. Śmieli się razem ze zdjęć, gdy był jeszcze niemowlęciem, a potem coraz to większym chłopcem. Spojrzała na zdjęcie, widziała na nim małego Marka w objęciach mamy. Zapytała:
-A właśnie, gdzie są Twoi rodzice Skarbie?
-Nie ma ich teraz, pojechali do cioci na urodziny. Wrócą pewnie jutro, bo mieszka od nas ok.200 km. -Aa, rozumiem. - odrzekła.
Dziewczyna dalej przeglądała album chłopaka i uśmiechała się.
-Nic się nie zmieniłeś, od zawsze byłeś taki przystojny i to Ci pozostało. - zaśmiała się.
-Haha, nie żartuj Kochanie, a Ty urodą nie dorównasz nawet mamie.
-Podziękuj lepiej swojej.
-No muszę, za to, że Cię poznałem.;-)
-Ja też się cieszę, że się poznaliśmy.
Położyła album na półkę, stanęła przy oknie, przesunęła firankę i spojrzała za okno. Była noc. Spojrzała na zegarek...
- O kurczę, zasiedziałam się, muszę lecieć, pa Kotek.
-Ej poczekaj..
Emily zbiegała właśnie ze schodów, ubierała powoli buta.
-Mam pomysł..Słyszysz? Może chciałabyś u mnie spać, co? Jest późno nie puszczę Cię samą..
-No nie wiem, to chyba nie będzie najlepszy pomysł, ja dam sobie radę, pójdę...
Mark podszedł do drzwi i zastawił jej drogę.
-Nie pójdziesz nigdzie sama, rozumiesz?! Jeszcze coś Ci się stanie, a wtedy bym sobie tego nie darował. Nie idź, zostań. Możesz spać w sypialni moich rodziców, ich nie będzie dzisiaj napewno. Rozmyślała nad tym co powiedział..
-No dobrze, zostanę..
-Jak się cieszę, dziękuję Kochanie. ;*
-No ja też ;-) ;*- odpowiedziała.
Poszli zjeść wspólnie kolację, chłopak dał jej swoje spodenki i koszulkę, by miała w czym spać, gdy Emily brała prysznic, chłopak zmywał naczynia. Poszli na górę i rozmawiali do późnej nocy, potem Emily poszła spać do sypialni , a on zaś zasnął w swoim pokoju..


`Dobranoc- sobie powiedzieli...~







sobota, 9 marca 2013

Rozdział II


Kiedy dziewczyna obudziła się był już mgielny, słoneczny poranek.  Zapomniała, dlaczego przebywa w lesie, ale nagle w jej głowie pojawił się cały obraz wieczornych zdarzeń. Nadal nie miała żadnego kontaktu z Markiem. Wstała i poszła w stronę swojego domu. Była rosa. Dziewczyna zastanawiała się bardzo poważnie, dlaczego jej przyjaciel ciągle ją opuszczał. Nie wiedziała, dlaczego tak jest. Myślała, że łączy ich wielka przyjaźń, a on tak postępował... Nie mogła zebrać myśli. Wchodząc do domu na schodach zobaczyła pewną kartkę, podeszła bliżej i przeczytała "Jestem niedaleko Twojego domu". Dziewczyna zdziwiła się, bo koło jej domu były pustki, najbliżej jej domu znajdował się stary, opuszczony cmentarz. Emily zmartwiła się.
-O co tu chodzi? Może jest na cmentarzu..- pomyślała. Pójdę więc tam, może coś odnajdę. 
Wzięła kartkę i podążała w stronę tego miejsca. Gdy tak szla wiatr kołysał jej włosy, a serce biło coraz szybciej. Nie wiedziała, dlaczego Mark zostawił jej tą kartkę. Była pewna, że to jego pismo. Na widok cmentarza znieruchomiała. Bardzo bała się tamtego miejsca, nie wpływał dobrze na jej wyobraźnię. Podeszła bliżej nieznanego grobu i uklękła. Nagle w oddali zobaczyła naświetloną od promieni słońca postać. Pod dziewczyną ugięły się nogi. Postanowiła podejść bliżej, gdy tak podeszła zapytała nieznanej istoty:
-Kim jesteś i co robisz w tak nieprzyjaznym miejscu?
-Modlę się, to zawsze pomaga... 
Po głosie Emily stwierdziła, że tą postacią jest staruszek. Chciała się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, zapytała go:
-Wie pan może coś na temat mojego przyjaciela ?
-Słyszałem, że ostatnio było tu porwanie, ale dokładnie nie wiem co się stało. Tu często pojawiały się jakieś zagadki. Nikt jeszcze tego nie zdołał rozwiązać..
-Ale jak to nikt nie zdołał tego rozwiązać? Przecież zagadka jest prosta, wystarczy tylko trochę chęci i pracy.
-To nie takie łatwe jak Ci się wydaje dziewczynko. Zaczęło się od tego, że 2 lata temu wchodząc do domu znalazłem martwego kota na dywanie, potem powieszonego szczura, a jeszcze potem odgłosy w nocy. Moja żona na widok zamordowanego kota, który był jej przyjacielem wylądowała w szpitalu, gdy było już lepiej, to coś sprawiło, że jej stan zaczął się pogarszać, a ja nie mogłem nic zrobić, teraz jej tu ze mną nie ma i mogę przyjść do niej tylko w to miejsce.- pokazał palcem.
-O Boże, te zdarzenia są jak z horroru, które oglądałam w filmach, na żywo jest to bardzo poważna sprawa. Wróci pan ze mną? Boję się trochę tej okolicy.
-Tak, właśnie miałem iść. Opowiesz mi o sobie moja droga damo? 
-Więc nazywam się Emily Hullson, mieszkam niedaleko stąd, moi rodzice zginęli, gdy byłam mała, mieszkałam z babcią, ale ona porzuciła mnie mając 14 lat, do tej pory radze sobie sama.
-Przykre, to co mówisz. Może mógłbym panience jakoś pomóc?
-Nie dziękuję, daję sobię radę. Chciałabym bardzo znaleźć przyjaciela, mogłabym liczyć na pańską pomoc?
-Postaram się najmocniej.
Dziewczyna podziękowała i udała się do swojego domu. W tej samej minucie zadzwonił telefon. Odezwał się Mark krzyczał, że został porwany.
-Mark gdzie jestes?! Odpowiedz!!! - krzyczała płacząca Emily.
-Jestem tam za aleją w lesie, przyjdź natychmiast!
Nic więcej nie usłyszała tylko sygnał przerwanej rozmowy PIP PIP PIP... Ubrała się najszybciej jak umiała, zakluczyła dom i pobiegła co sił do lasu. Zobaczyła go związanego przy drzewie.
-Tam jest nóż, tnij póki nikogo nie ma!
Przecięła pętlę i poczuła w tym samym czasie mocne uderzenie w głowę. Zemdlała... W tej samej chwili Mark pełen złości i rozpaczy chwycił za nóż i wbił go prosto w brzuch napastnika. Wziął Emily na ręcę i biegł co sił. Bandyta zdołał jeszcze kulawo biec, ale cios był ostry i padł na twarz.
-Emily! Ocknij się proszę! - płakał nad dziewczyną przyjaciel.
Znalazł w kieszeni chustkę, namoczył ją i okładał jej głowę. Otwierała i mrużyła oczami, coś pomrukiwała. Cały czas słuchał jej uderzeń serca. Były wyczuwalne. Złapał ją za ramię i zapytał:         -Skarbie wszystko w porządku?
Otwarła oczy i spojrzała na niego, odpowiedziała po cichu tak.
 -Możesz wstać?.
-Chyba tak- odparła.
Pomógł jej się podnieść, chwycił pod rękę i prowadził powoli w stronę alejki.
-Martwiłem się o Ciebie, chciałem zadzwonić ale on mnie pilnował, żebym nic nie robił. Bałem się, że zginę. Powiedział, że dzisiaj dokona czegoś szczególnego, ale mu się nie udało! - uśmiechnął się i pocałował namiętnie dziewczynę. Jesteś taka piękna- odrzekł, patrząc w oczy Emily.
-Nigdy bym nie pomyślała, że zakochasz się we mnie, od lat byliśmy przyjaciółmi, nie lepiej było by być dalej nimi?
-Nie chcesz spróbować? Byłoby wspaniale, ale jeśli nie chcesz nie będę się narzucał..
Szedł dalej i patrzył pod nogi. Dziewczyna odrzekła po chwili namysłu:
-Pewnie, że chcę..
-Naprawdę? Nie żartujesz? - ucieszył się chłopak.
-Nie śmiałabym nawet.
Przytulił czule dziewczynę, położył ręce na jej policzkach i powiedział:
-Kocham Cię, zawsze marzyłem o tej chwili.
-Ja też Cię Kocham Mark - pocałowali się. Szli dalej przez aleję i rozmawiali o minionym dniu..





piątek, 8 marca 2013

Rozdział I

"Nieskazitelna przyjaźń." 
Przyjaciele od lat. Mieszkali daleko od miasta przy jednym z najstraszniejszych lasów w okolicy. Domek był mały, ale dla nich wystarczający. Chodzili do jednej szkoły. Rano zawsze wychodzili razem, wracali również w swoim towarzystwie. Ludzie ich nie lubili, patrzyli na nich z góry, obrażali. Zawsze trzymali się razem. Byli wrogo nastawieni do świata, ale nigdy do siebie. Pewnego dnia chłopak z nią nie wrócił, nie wiedziała co się z nim dzieje, bo nie chodzili do jednej klasy. Nie mogła się do niego dodzwonić. Była poddenerwowana. Nie wiedziala dlaczego w tak szybkim czasie stracil z nia kontakt. Dziewczyna w glebi duszy tesknila za nim i bala sie isc sama, bo byl juz pozny wieczor. Dzwonila do niego dalej, ale nie odbieral. Postanowila pojsc sama w nocy do domu. Szła ciemną uliczką prosto do domu. Otworzyła drzwi i weszła do środka. W domu było cicho, zimno i pusto, tak bez niego. Zapaliła światło w kuchni. Zrobiła sobie kolacje i włączyła telewizor, dalej próbując się dodzwonić do chłopaka. Oglądając telewizję przysnęła. Gdy tak spała, miała sen , że wrócił jej przyjaciel i poszli wspolnie do kina na seans "Mroczni". Gdy tak wspolnie siedzieli w kinie i zajadali popcorn , Mark dotknal ja za reke , lecz zawstydzony powiedział do siebie w duszy "to tylko sen...". Emily zapytala zdziwionym glosem: 
- Czy cos sie stalo Mark?
Jednak on tylko kiwnął głową na znak , że wszystko jest w porządku. Wtedy nagle obudziła się Emily i zobaczyła w drzwiach zacienioną postać, była dosyć wysoka , lecz twarzy nie widziała. Zaczęła się bać, wdrapywała ostatnie resztki paznokci w fotel i oniemiała. Postać zbliżała się wolnym krokiem, gdy podeszła już bliżej zdjęła kaptur. Dziewczyna z zachwytu poznala , ze to jej przyjaciel Mark i chwyciła go za rękę mówiąc:
- Ty żyjesz ! Tak bardzo się o Ciebie martwiłam, gdzie się podziewałeś?
-Wybacz przyjaciółko, musiałem przemyslec sobie kilka spraw, nie chcialem Cię opuszczać, ale coś mnie do tego zmusiło.


Usiedli razem na kanapie i zaczęli rozmawiać. Minęło pare godzin a oni nadal rozmawiali. Emily zapytała czy chce coś zjeść. Jednak Mark odparł tylko, że nie jest głodny. Zbliżała się już 12, Mark poszedł do swojego domu i podziękował za wspólnie spędzony wieczór. Emily robiła porządki w domu, było w nim bardzo dużo pajęczyn, nie przypominała sobie kiedy ostatnio sprzątała w mieszkaniu. Po około 2 godzinnej pracy, zadzwoniła do Mark'a. Powiedziała mu o swoich pracach i zapytała, czy nie chciałby wyjść z nią wieczorem, gdzieś na miasto. Chłopak zgodził się oczywiście. Emily była jak jego siostra, wszędzie wspólnie chodzili, spędzali czas, nie wyobrażał sobie dnia bez niej, bo od dzieciństwa tak postępowali. Koło godziny 20:00 Mark przyszedł do Emily i na przywitanie pocałował ją delikatnie w usta. Dziewczyna zdziwiła się, że ją pocałował. Zawsze mówił poprostu cześć lub przytulił ją, a tu takie coś... Dodał mówiąc:
- To co idziemy? Jesteś gotowa?
-Tak- odpowiedziała.
Ubrała trampki i zakluczyła dom. Szli przez ciemną aleje, w oddali drzewa wydawały się stać jak potężne, uzbrojone potwory.
-Nie zimno Ci? - zapytał Mark.
-Nie coś Ty, jest ok. A co Ty tak ostatnio martwisz się o mnie?
- A czemu miałbym się nie martwić?..
Szli dalej, byli już daleko od domu, minęli aleje i weszli w głąb lasu. Było ciemno, nie było nic widać, Emily znalazła jednak latarkę w kieszeni kurtki. Niestety... Nie pomogło to nic, bo po chwili zgasła. O kurczę, chyba wysiadła bateria...
-No to mamy pecha Mark. MARK!!! ... MARK!!! Gdzie jesteś?!
Niestety go już nie było. Płakała rzewliwie, biegnąc nerwowo w przód, potem zawróciła i pobiegła za siebie. Zapodział się jak kamień w wodzie. Płakała nadal, tylko echo odpowiadało na jej pytania. Nagle usłyszała ciche skradanie się zza drzew, nie wiedziała z której strony to coś idzie, bo latarka nie działała. Zaczęła uciekać w stronę przebijającego się światła księżyca, schowała się w jakimś pieniu i przeczekała, aż "to coś" sobie pójdzie. Znużona , zziębła i przelana łzami usnęła...